Abstract
Nasz problem z budynkami to dokładne przeciwieństwo problemu, z którym zmagał się Etienne Jules Marey, przeprowadzając swoje słynne badanie fizjologii ruchu. Przy pomocy wynalezionego przez siebie „fotorewolweru” chciał on uchwycić lot mewy w taki sposób, żeby móc zobaczyć każdą stopklatkę płynnego ruchu, którego mechanizm wymykał się obserwatorom aż do momentu pojawienia się tego właśnie wynalazku. My potrzebujemy czegoś przeciwnego, problem z budynkami polega bowiem na tym, że wydają się one dramatycznie statyczne. Uchwycenie ich jako ruchu, lotu czy serii przemian wydaje się prawie niemożliwe. Wszyscy – zwłaszcza architekci – wiedzą, że budynek nie jest statycznym obiektem, ale raczej dynamicznym projektem. Nawet kiedy zostanie już wybudowany, każdy budynek zaczyna się starzeć, jest przekształcany przez użytkowników, a także modyfikowany przez wszystko, co wydarza się na zewnątrz i wewnątrz. Przeminie on lub zostanie odnowiony przy użyciu nowych materiałów, często zmieniony nie do poznania. Wiemy to wszystko, lecz problemem pozostaje to, że nie dysponujemy odpowiednikiem fotorewolweru Marey’a: kiedy myślimy o budynku, jest on zawsze nieruchomą, obojętną strukturą, przedstawianą w barwach procesowych2 na błyszczących stronach czasopism, przerzucanych przez klientów siedzących w poczekalniach biur projektowych. Skoro niemożność sfotografowania lotu mewy jako serii następujących po sobie stopklatek tak bardzo frustrowała Marey’a, jakże irytująca musi być dla nas niemożność zobrazowania płynności i ciągłego ruchu konstytuującego każdy budynek. W oparciu o dostępne mu dane wzrokowe Marey mógł ustalić fizjologię lotu dopiero po wynalezieniu sztucznego urządzenia. My również potrzebujemy narzędzia, abyśmy mogli przemienić statyczny obraz budynku w serię następujących po sobie stopklatek, które ostatecznie pokażą, że każdy budynek to tak naprawdę dynamiczny projekt.